Romania is amazing! România este uimitor! Rumunia jest niesamowita!
Rumänien ist erstaunlich! Románia elképesztő!
Nie wiem ile razy i w ilu jezykach musialbym to napisac,
zeby przelamac stereotyp i "nasza polska" wizje Rumunii i zyjacych tam ludzi.
Wiekszosc opinii, które uslyszalem przed wyjazdem byly raczej nieciekawe,
bo przeciez Rumuni to zlodzieje i zebracy, wiec beda chcieli nas okrasc i oszukac.
Bzdura! Prawdy w tym tyle co w opinii o Polakach ze wszyscy sa alkoholikami
i kradna Niemcom samochody. Nie wszyscy...
W naszym kraju wyraz opisujacy Rumunów przyjal sie jakos
nie do tych ludzi co trzeba. Przede wszystkim Rumuni to nie Romowie
bardziej moze znani jako Cyganie, czyli grupa nieterytorialna etnicznie,
zyjaca w wielu krajach na calym swiecie.
Rumuni to jeden z bardziej przyjaznych i usmiechnietych narodów;
chetni do bezinteresownej pomocy, wyksztalceni i w wiekszosci przypadków
bardzo dobrze wladajacy obcymi jezykami.
Kiedy niepewni o droge w jednej wsi wchodzimy z mapa zapytac o droge Pana
siedzacego przy herbatce w restauracji, której jedyna oznaka byla wiszaca
plastikowa flaga Algidy, on zapytal czy ma mi wszystko wytlumaczyc po rumuńsku,
wlosku, niemiecku czy angielsku. Na szczescie wystarczyl angielski.
Bywaly tez zabawne sytuacje kiedy Starsza Pani sprzedajaca nam owoce przy drodze
nie znala wachlarza jezyków, ale w polsko-rumuńskiej konwersacji
miala ochote sie dogadac i jakos poszlo:-)
aaale wracajac do Drakuli, a raczej nie tylko Drakuli, to jego Ojczyzna,
Rumunia ma duzo do zaoferowania. Jest tu naprawde wiele interesujacych miejsc
do zobaczenia i spedzenia ciekawie czasu. Krajobrazy w Karpatach, zamki, palace,
swiatynie róznych wyznań, male wioski czy monumentalne budowle w duzych miastach
zapieraja dech w piersiach. Oczywiscie po wieloletniej dyktaturze Rumunie
dopiero czeka sprzatanie i ciagle trwa remont, ale juz dzis warto odwiedzic ten
bogaty kulturowo kraj regionami podzielony pomiedzy Woloszczyzne, Moldawie,
Transylwanie, Dobrudze i Banat.
Castelul Peleş; Palac Karola I, Sinaja
Cerkiew sw. Jana Chrzciciela z XVI w., Arbore
Ukladane z centymetrowych rozmiarów kamyków wielkie, kolorowe ikony.
Góry Fogaraskie, Moldoveanu (2544 m n.p.m.)
Curtea Domneasca, Targoviste
Warowny kosciól z XIII wieku, Viscri
Po odwiedzeniu wsi i grodu Viscri, która ze wzgledu na droge dojazdowa
i odjazdowa nazwana zostala przez nas "veni, vidi, Viscri"........
- dobre opony, duzo cierpliwosci i jakos mozna jechac - trafiamy do wsi Soars.
Mimo, ze w Rumuni w znakomitej wiekszosci jest bezplatny dostep do wi-fi
czasem nawet po wsiach, tu nie ma internetu i telefonu; mozna odpoczac
od cyfrowego swiata i poczuc zapach... yyyy, wsi:-) Pewnie i tak to powietrze
jest lepsze niz zapach spalin miasta...
W Soars mieszkaja Emil i Hanna, przesympatyczni ludzie, do których
trafiamy na nocleg. Szczerze do polecenia jesli ktos lubi spac "in the middle
of nowhere" ( www.andrada-house.ro ) a poza tym Pani Hanna wlada angielskim
i wysmienicie gotuje! Czasami przydaja sie rozmówki polsko-rumuńskie
i jakos zawsze sie dogadujemy. Po kolacji Pan Emil czestuje napojem ze sliwek...
dosc rozgrzewajacym, wiec za duzo nie mozna, ale za to jak sie po nim spalo!
Próbujemy sie dogadac i poradzic co mamy dalej, wiec Pan Emil w wiekszosci
wskazaniem kciuka i emocjami na twarzy pokazuje nam co musimy w Rumunii zobaczyc
a co mozemy sobie odpuscic. Wyszlo na to, ze Rumunia ma tak duzo do zaoferowania
a wybrzeze Morza Czarnego to troche "shopping center", wiec jak nie jestesmy
milosnikami bazarowego halasu i ryb to po odwiedzeniu stolicy mozemy smialo
jechac na pólnoc w magiczne miejsca Bukowiny - historycznego obszaru
podzielonego pomiedzy pólnocna Rumunie i poludniowa Ukraine.
Drewniany kosciól sw Mikolaja, Bogdan Voda,
Marmarosz, Bukowina
Ale najpierw do stolicy...
Pierwsze wrazenie po wjechaniu do Bukaresztu - ojojojoj zaraz bedzie wypadek
albo stluczka! #@%!# jak oni tu jezdza...!! Jak juz ktos wlaczy kierunkowskaz
przed toba z informacja, ze ma zamiar przed ciebie wjechac to lepiej przyhamuj.
Oni informuja, ze wlasnie przed ciebie wjezdzaja bez wzgledu na to
czy maja miejsce czy nie. Trafilismy (chyba) w godziny szczytu 18-19 ?!?
bo miasto zapchane samochodami po zeby. Dobra, jakos sie do tego przyzwyczaimy
i zobaczymy co przyniesie dzień jutrzejszy...
Biblioteka Karola I
Temperatura siega 40 stopni i slonce w pelni. Chwila przerwy w Parku Cişmigiu,
malowniczym zielonym miejscu pomiedzy betonem i asfaltem stolicy.
Miasto jak miasto-stolice sa do siebie troche podobne. Maja kilka fajnych miejsc
a poza tym sa duze, na chodnikach zatloczone, zapchane samochodami na ulicach
i lepiej lub gorzej oznakowane. Bukareszt akurat gorzej.
Mam jednak nadzieje ze to sie zmieni, bo kilka fajnych miejsc mozna tu znaleźc.
Prawde mówiac "znaleźc" to dosc nieprzypadkowe okreslenie,
bo wizja dyktatora Rumunii Nicolae Ceauşescu bylo poukrywanie
(jesli nie zniszczenie) wielu kulturowych miejsc.
Tak wiec w ciagu ponad dwudziestoletniej historii cerkwie, synagogi i koscioly
zostaly zakryte blokowiskami i duzymi sklepami. Czesc zabytków
byla tez wyburzona dla spelnienia zachcianek typu budowa kanalu rzecznego,
bo ktos chce miec rzeke w centrum miasta.
Podobnie kilkanascie XVII i XIX wiecznych swiatyń i kamienic wyburzono,
zeby postawic gmach Parlamentu. Budynek wraz z otaczajacymi go podobnymi
konstrukcjami robi monumentalne wrazenie, w końcu to drugi po amerykańskim
Pentagonie najwiekszy budynek na swiecie, ale zniszczonego juz nikt nie wróci.
Jednemu sie udalo - Cerkiew Ksiecia Michala z XVI w.
uchroniono przed zburzeniem przesuwajac o kilkaset metrów na rolkach.
Cerkiew Ksiecia Michala z XVI w.
Parlament
Palac CEC z 1900 roku - obecnie siedziba banku
Sa oczywiscie miejsca, które mozna sobie podarowac mimo,
ze ozdabiaja okladki przewodników i czasem sa symbolami kraju.
Dla mnie taki byl Zamek Bran.
Zaczelo sie od naciagacza na parkingu i straszeniem jakimis kosmicznymi karami
za parking, bo kolega parkingowy z góry zalozyl ze okreslony przez nas czas
policzony z duzym zapasem na pewno nam nie wystarczy
i staral sie byc bardzo przekonujacy. Potem z niemalym trudem przebijanie sie
przez megailosci straganów z chińskimi pamiatkami, zeby dowiedziec sie,
ze za wejscie musimy zaplacic krocie.
Zamek jest "drakulowym symbolem" Transylwanii mimo, ze z Drakula mial niewiele
wspólnego i moim zdaniem w tym wypadku zdjecie z okladki przewodnika wystarczy.
Przewodnik po Rumuni :-) a w tle Zamek Bran
Na szczescie jakby w nagrode niedaleko Bran jest miejscowosc Rasnov
a w niej górujacy nad miasteczkiem zamek. Miejsce urocze
i nie takie skomercjalizowane jak slynniejszy kolega 10km wczesniej.
Zamek Chlopski Rasnov
Zamek Chlopski, Rasnov
Kierujac sie przez Transylwanie do Bukowiny nie mozna pominac
malowniczo polozonego Czerwonego Jeziora.
Lacul Rosu, bo tak nazywaja je miejscowi to osuwiskowe jezioro z1837 roku,
które po zablokowaniu odplywu wody przez spadajace skaly zatopilo las sosnowy.
Czesciowo konary nadal wystaja ponad lustro wody co daje dosc zaskakujacy
efekt wizualny. Po czesci jeziora mozna poplywac lódka.
Lacul Rosu
Lacul Rosu
Lacul Rosu
Droga do Czerownego Jeziora wije sie w górach przez malownicze miejsca takie jak
Wawóz Bicaz ciagnacy sie przez 6 km czasami ze scianami ponad 400m
... niestety jest tam droga asfaltowa
... na szczescie jest tam droga asfaltowa
Transfăgărăsan...
Duzo adrenaliny daje przejazd droga 7C zwana szosa transfagarańska
laczaca Transylwanie (Sybin) z Moldawia (Piteşti) mimo swiadomosci ze nasze auto
to kolejny pojazd, który pokonuje dzisiaj ten szalony odcinek drogi
przez Karpaty. 150 km zajmuje nam ponad 4 godziny - oczywiscie z przerwami
na zdjecia... jednak trasa wrazenie robi ogromne i jesli ktos nie ma
troche pomieszane w glowie i wylaczone hamulce lub ma zbyt zdrowy rozsadek
to niech sobie odpusci. Oczywiscie te samochodowe hamulce MUSZA byc wczesniej
sprawdzone i lepiej miec ZAPAS PALIWA, bo zatankowac nie ma gdzie.
Podobno drogi na swiecie maja tylko dwa zakrety - w prawo i w lewo,
ale ta miala chyba tysiac chociaz nie liczylem. Nie bylo na to czasu.
Aaaaaa zapomnialem dodac ze poza autami po drodze chodza jeszcze
zupelnie niczym nie skrepowane krowy, konie i owce,
wiec jest na prawde ciekawie...
DN7C - Trasa Transfogaraska (2034 m n.p.m.)
Przyszedl czas na ulubieńca tlumów - Drakule. Wlad Palownik
znany równiez jako Vlad Tepez lub Vlad Drăculea) byl hospodarzem woloskim
z dynastii Basarabów i inspiracja dla postaci ksiazkowego i filmowego Drakuli.
Dzis w wiekszosci miast "znajdzie sie cos wspólnego" z Wladem Palownikiem
i mimo, ze wszedzie pelno koszulek, kubków, parasoli i szczoteczek do zebów
z wizerunkiem slynnego Ksiecia to warto jechac i posluchac
ciekawych historii i legend Jego i Rumunii dotyczacych.
A wiec "Drum Bun" - Szerokiej Drogi i do Rumunii :-)
Rumänien ist erstaunlich! Románia elképesztő!
zeby przelamac stereotyp i "nasza polska" wizje Rumunii i zyjacych tam ludzi.
Wiekszosc opinii, które uslyszalem przed wyjazdem byly raczej nieciekawe,
bo przeciez Rumuni to zlodzieje i zebracy, wiec beda chcieli nas okrasc i oszukac.
Bzdura! Prawdy w tym tyle co w opinii o Polakach ze wszyscy sa alkoholikami
i kradna Niemcom samochody. Nie wszyscy...
W naszym kraju wyraz opisujacy Rumunów przyjal sie jakos
nie do tych ludzi co trzeba. Przede wszystkim Rumuni to nie Romowie
bardziej moze znani jako Cyganie, czyli grupa nieterytorialna etnicznie,
zyjaca w wielu krajach na calym swiecie.
Rumuni to jeden z bardziej przyjaznych i usmiechnietych narodów;
chetni do bezinteresownej pomocy, wyksztalceni i w wiekszosci przypadków
bardzo dobrze wladajacy obcymi jezykami.
Kiedy niepewni o droge w jednej wsi wchodzimy z mapa zapytac o droge Pana
siedzacego przy herbatce w restauracji, której jedyna oznaka byla wiszaca
plastikowa flaga Algidy, on zapytal czy ma mi wszystko wytlumaczyc po rumuńsku,
wlosku, niemiecku czy angielsku. Na szczescie wystarczyl angielski.
Bywaly tez zabawne sytuacje kiedy Starsza Pani sprzedajaca nam owoce przy drodze
nie znala wachlarza jezyków, ale w polsko-rumuńskiej konwersacji
miala ochote sie dogadac i jakos poszlo:-)
aaale wracajac do Drakuli, a raczej nie tylko Drakuli, to jego Ojczyzna,
Rumunia ma duzo do zaoferowania. Jest tu naprawde wiele interesujacych miejsc
do zobaczenia i spedzenia ciekawie czasu. Krajobrazy w Karpatach, zamki, palace,
swiatynie róznych wyznań, male wioski czy monumentalne budowle w duzych miastach
zapieraja dech w piersiach. Oczywiscie po wieloletniej dyktaturze Rumunie
dopiero czeka sprzatanie i ciagle trwa remont, ale juz dzis warto odwiedzic ten
bogaty kulturowo kraj regionami podzielony pomiedzy Woloszczyzne, Moldawie,
Transylwanie, Dobrudze i Banat.

Castelul Peleş; Palac Karola I, Sinaja

Cerkiew sw. Jana Chrzciciela z XVI w., Arbore

Ukladane z centymetrowych rozmiarów kamyków wielkie, kolorowe ikony.

Góry Fogaraskie, Moldoveanu (2544 m n.p.m.)

Curtea Domneasca, Targoviste

Warowny kosciól z XIII wieku, Viscri
Po odwiedzeniu wsi i grodu Viscri, która ze wzgledu na droge dojazdowa
i odjazdowa nazwana zostala przez nas "veni, vidi, Viscri"........
- dobre opony, duzo cierpliwosci i jakos mozna jechac - trafiamy do wsi Soars.
Mimo, ze w Rumuni w znakomitej wiekszosci jest bezplatny dostep do wi-fi
czasem nawet po wsiach, tu nie ma internetu i telefonu; mozna odpoczac
od cyfrowego swiata i poczuc zapach... yyyy, wsi:-) Pewnie i tak to powietrze
jest lepsze niz zapach spalin miasta...
W Soars mieszkaja Emil i Hanna, przesympatyczni ludzie, do których
trafiamy na nocleg. Szczerze do polecenia jesli ktos lubi spac "in the middle
of nowhere" ( www.andrada-house.ro ) a poza tym Pani Hanna wlada angielskim
i wysmienicie gotuje! Czasami przydaja sie rozmówki polsko-rumuńskie
i jakos zawsze sie dogadujemy. Po kolacji Pan Emil czestuje napojem ze sliwek...
dosc rozgrzewajacym, wiec za duzo nie mozna, ale za to jak sie po nim spalo!
Próbujemy sie dogadac i poradzic co mamy dalej, wiec Pan Emil w wiekszosci
wskazaniem kciuka i emocjami na twarzy pokazuje nam co musimy w Rumunii zobaczyc
a co mozemy sobie odpuscic. Wyszlo na to, ze Rumunia ma tak duzo do zaoferowania
a wybrzeze Morza Czarnego to troche "shopping center", wiec jak nie jestesmy
milosnikami bazarowego halasu i ryb to po odwiedzeniu stolicy mozemy smialo
jechac na pólnoc w magiczne miejsca Bukowiny - historycznego obszaru
podzielonego pomiedzy pólnocna Rumunie i poludniowa Ukraine.

Drewniany kosciól sw Mikolaja, Bogdan Voda,
Marmarosz, Bukowina
Ale najpierw do stolicy...
Pierwsze wrazenie po wjechaniu do Bukaresztu - ojojojoj zaraz bedzie wypadek
albo stluczka! #@%!# jak oni tu jezdza...!! Jak juz ktos wlaczy kierunkowskaz
przed toba z informacja, ze ma zamiar przed ciebie wjechac to lepiej przyhamuj.
Oni informuja, ze wlasnie przed ciebie wjezdzaja bez wzgledu na to
czy maja miejsce czy nie. Trafilismy (chyba) w godziny szczytu 18-19 ?!?
bo miasto zapchane samochodami po zeby. Dobra, jakos sie do tego przyzwyczaimy
i zobaczymy co przyniesie dzień jutrzejszy...

Biblioteka Karola I
Temperatura siega 40 stopni i slonce w pelni. Chwila przerwy w Parku Cişmigiu,
malowniczym zielonym miejscu pomiedzy betonem i asfaltem stolicy.
Miasto jak miasto-stolice sa do siebie troche podobne. Maja kilka fajnych miejsc
a poza tym sa duze, na chodnikach zatloczone, zapchane samochodami na ulicach
i lepiej lub gorzej oznakowane. Bukareszt akurat gorzej.
Mam jednak nadzieje ze to sie zmieni, bo kilka fajnych miejsc mozna tu znaleźc.
Prawde mówiac "znaleźc" to dosc nieprzypadkowe okreslenie,
bo wizja dyktatora Rumunii Nicolae Ceauşescu bylo poukrywanie
(jesli nie zniszczenie) wielu kulturowych miejsc.
Tak wiec w ciagu ponad dwudziestoletniej historii cerkwie, synagogi i koscioly
zostaly zakryte blokowiskami i duzymi sklepami. Czesc zabytków
byla tez wyburzona dla spelnienia zachcianek typu budowa kanalu rzecznego,
bo ktos chce miec rzeke w centrum miasta.
Podobnie kilkanascie XVII i XIX wiecznych swiatyń i kamienic wyburzono,
zeby postawic gmach Parlamentu. Budynek wraz z otaczajacymi go podobnymi
konstrukcjami robi monumentalne wrazenie, w końcu to drugi po amerykańskim
Pentagonie najwiekszy budynek na swiecie, ale zniszczonego juz nikt nie wróci.
Jednemu sie udalo - Cerkiew Ksiecia Michala z XVI w.
uchroniono przed zburzeniem przesuwajac o kilkaset metrów na rolkach.

Cerkiew Ksiecia Michala z XVI w.

Parlament

Palac CEC z 1900 roku - obecnie siedziba banku
Sa oczywiscie miejsca, które mozna sobie podarowac mimo,
ze ozdabiaja okladki przewodników i czasem sa symbolami kraju.
Dla mnie taki byl Zamek Bran.
Zaczelo sie od naciagacza na parkingu i straszeniem jakimis kosmicznymi karami
za parking, bo kolega parkingowy z góry zalozyl ze okreslony przez nas czas
policzony z duzym zapasem na pewno nam nie wystarczy
i staral sie byc bardzo przekonujacy. Potem z niemalym trudem przebijanie sie
przez megailosci straganów z chińskimi pamiatkami, zeby dowiedziec sie,
ze za wejscie musimy zaplacic krocie.
Zamek jest "drakulowym symbolem" Transylwanii mimo, ze z Drakula mial niewiele
wspólnego i moim zdaniem w tym wypadku zdjecie z okladki przewodnika wystarczy.

Przewodnik po Rumuni :-) a w tle Zamek Bran
Na szczescie jakby w nagrode niedaleko Bran jest miejscowosc Rasnov
a w niej górujacy nad miasteczkiem zamek. Miejsce urocze
i nie takie skomercjalizowane jak slynniejszy kolega 10km wczesniej.

Zamek Chlopski Rasnov

Zamek Chlopski, Rasnov
Kierujac sie przez Transylwanie do Bukowiny nie mozna pominac
malowniczo polozonego Czerwonego Jeziora.
Lacul Rosu, bo tak nazywaja je miejscowi to osuwiskowe jezioro z1837 roku,
które po zablokowaniu odplywu wody przez spadajace skaly zatopilo las sosnowy.
Czesciowo konary nadal wystaja ponad lustro wody co daje dosc zaskakujacy
efekt wizualny. Po czesci jeziora mozna poplywac lódka.

Lacul Rosu

Lacul Rosu

Lacul Rosu
Droga do Czerownego Jeziora wije sie w górach przez malownicze miejsca takie jak
Wawóz Bicaz ciagnacy sie przez 6 km czasami ze scianami ponad 400m

... niestety jest tam droga asfaltowa

... na szczescie jest tam droga asfaltowa
Transfăgărăsan...
Duzo adrenaliny daje przejazd droga 7C zwana szosa transfagarańska
laczaca Transylwanie (Sybin) z Moldawia (Piteşti) mimo swiadomosci ze nasze auto
to kolejny pojazd, który pokonuje dzisiaj ten szalony odcinek drogi
przez Karpaty. 150 km zajmuje nam ponad 4 godziny - oczywiscie z przerwami
na zdjecia... jednak trasa wrazenie robi ogromne i jesli ktos nie ma
troche pomieszane w glowie i wylaczone hamulce lub ma zbyt zdrowy rozsadek
to niech sobie odpusci. Oczywiscie te samochodowe hamulce MUSZA byc wczesniej
sprawdzone i lepiej miec ZAPAS PALIWA, bo zatankowac nie ma gdzie.
Podobno drogi na swiecie maja tylko dwa zakrety - w prawo i w lewo,
ale ta miala chyba tysiac chociaz nie liczylem. Nie bylo na to czasu.
Aaaaaa zapomnialem dodac ze poza autami po drodze chodza jeszcze
zupelnie niczym nie skrepowane krowy, konie i owce,
wiec jest na prawde ciekawie...

DN7C - Trasa Transfogaraska (2034 m n.p.m.)
Przyszedl czas na ulubieńca tlumów - Drakule. Wlad Palownik
znany równiez jako Vlad Tepez lub Vlad Drăculea) byl hospodarzem woloskim
z dynastii Basarabów i inspiracja dla postaci ksiazkowego i filmowego Drakuli.
Dzis w wiekszosci miast "znajdzie sie cos wspólnego" z Wladem Palownikiem
i mimo, ze wszedzie pelno koszulek, kubków, parasoli i szczoteczek do zebów
z wizerunkiem slynnego Ksiecia to warto jechac i posluchac
ciekawych historii i legend Jego i Rumunii dotyczacych.

A wiec "Drum Bun" - Szerokiej Drogi i do Rumunii :-)




